piątek, 26 lutego 2016

To co ruszamy na podbój bełchatowskiego klubu?- Rozdział 4

  • Perspektywa Moniki
Trochę zdezorientowana ruszyłam za Wroną, wchodząc ponownie do Energii.
-Monika posłuchaj.., chodzi o tę dzisiejszą imprezę z waszej okazji..bo ja..-po tych słowach wywnioskowałam, że chyba nie umiał się za bardzo wysłowić.
-Andrzej spokojnie, zacznij jeszcze raz- zaśmiałam się
-No dobra..- wziął głęboki oddech i zaczął od początku.- Chodzi o to, że chciałbym, zaprosić Cię na tę imprezę jako moją osobę towarzyszącą, co ty na to?- dokończył już znacznie mniej zestresowany.
-Czekaj chcesz, abym poszła tam razem z tobą?- powiedziałam nico zaskoczona jego słowami.
-No tak, zgadzasz się?
-W sumie, co mi szkodzi. Jasne pójdę tam z Tobą. Tylko przyjedź po mnie 10 minut wcześniej dobra?- odpowiedziałam podając mu kartkę z moim adresem zamieszkania.
-Ok, nie ma sprawy. To przyjadę po Ciebie o 19:45- uśmiechnął się
-Dobra, dobra to ja lecę się przygotować, bo jest już trochę późno. Pa- na te słowa schylił się odrobinę i pocałował mnie w policzek, co nie powiem trochę mnie skrępowało, na co dowodem były rumieńce na moich polikach. No ale trzeba też przyznać, że zarówno z zaproszenia jak i pocałunku byłam bardzo zadowolona. Cieszyłam się wręcz ja małe dziecko, że to akurat Endrju potowarzyszy mi na dzisiejszej impreze, i będę mogła trochę z nim poszaleć na parkiecie.. No kto jak kto, ale Andrzej to wręcz idealny partner do tańca, przynajmniej tak mi się wydaje, po trzech wspólnych latach w jednym liceum...
  • Perspektywa Sary
W czasie gdy Malina rozmawiała z Wronką, ja poszłam do samochodu Karola, by nie nudzić się i nie tracić czasu. Rozmawialiśmy prawie 20 minut, dopóki nie przyszedł Andrzej, informujący iż oni skończyli już konwersację. Po tych słowach pożegnałam się z chłopakami przytulasem i szybkim krokiem skierowałam się do Hondy Moni.
-Nigdy nie uwierzysz co mi zaproponowałam Andrzej- zaczęła przyjaciółka, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi od jej samochodu
-No dawaj, już nie mogę się doczekać..- powiedziałam z ironią w głosie.
-Idę z nim na tę dzisiejszą impreze- aż pisnęła z radości
-Wow... będziecie wyglądać razem bardzo słodko, jak dobre, stare małżeństwo..- rozmarzyłam się, aby nieco wkurzyć Monikę, która przepełniona euforią po moich słowach zmieniła wyraz twarzy..
-Ha ha ha bardzo śmieszne, przynajmniej będę miała z kim potańczyć, nie to jak ty samotniku- powiedziała z ironią w głosie
Gdy w końcu po jakże miłej rozmowie w czasie naszej drogi dojechałyśmy do mieszkania, każda rozeszła się w swoją stronę, no w końcu mamy tylko 3 godziny do imprezy, a jakoś wyglądać trzeba. Monika swoje kroki skierowała do łazienki, by się nieco odświeżyć, ja natomiast przemierzałam garderobę w celu znalezienia mojej sylwestrowej kreacji, w którą miałam nadzieję wbić się jeszcze dzisiaj... 
2 godziny później: 
Wystylizowane i elegancko umalowane czekałyśmy już na Andrzeja, który miał zabrać Malinę na balet życia- (tak ona to określiła). Na moje szczęście udało mi się założyć kieckę i o dziwo wyglądać w niej nie najgorzej- tak wiem skromna jestem. Do tego wyprostowałam włosy i użyłam mojej krwisto czerwonej szminki z rimmel. 
Monika natomiast swoją nowo zakupioną sukienkę przepasała brązowym paskiem i pokręciła swoje włosy, które falami okrywały jej ramiona.
Oczywiście nie obyło się bez instagramowego selfie, które po krótkiej kłótni niestety wylądowało na profilu Moniki. 
-Ciekawe jeszcze jak długo będziemy czekać na tego twojego casanove?- zapytałam z cwanym uśmiechem
-Tyle ile będzie trzeba.. - odpowiedziała nieco zdenerwowana moim pytaniem 
I w tym momencie obie usłyszałyśmy wyczekiwany dzwonek naszych drzwi.
-Ja otworzę.. już idę, idę- zaczęła krzyczeć i biegać po całym domu rozanielona Monika, na jej widok nie pozostało mi nic oprócz wyraźnego pokręcenia głową.. ehh jeszcze kilka godzin temu myślałam, że to on się zakochał, teraz kompletnie nie wiem co jest z nią nie tak..

  • Perspektywa Moniki
-Cześć, przepraszam za małe spóźnienie, ale miałem mały problem ze znalezieniem twojego mieszkania- powiedział nieco zmieszany
-Część, nic się nie stało, mamy jeszcze przecież 10 minut- odpowiedziałam
-Tak w ogóle to pięknie wyglądasz- i właśnie na te słowa na moich policzkach ni stąd ni zowąd pojawiły się rumieńce.. serio akurat teraz?
-Dziękuję, ty też niczego sobie- odpowiedziałam zawstydzona- Wejdziesz? Może się czegoś napijesz?- zapytałam z grzeczności po chwili
-Tak właściwie to nie jestem sam..
-Jak to?- zapytałam zdziwiona jego poprzednimi słowami
-Karol chodź, już możesz wyjść- krzyknął Wrona, przy którym zaraz znalazł się Kłos
-Bo widzisz.. jest może Sara?- odparł tym razem trochę zawstydzony Karol

  • Perspektywa Sary
Obiecałam sobie, że nie będę podsłuchiwać i tym razem słowa dotrzymałam, siedziałam grzecznie przy stole w kuchni i popijałam nieco chłodną już kawę, gdy nagle usłyszałam głos Moni:
-Sara chodź na chwilę- poprosiła przyjaciółka 
Jak na zawołanie podniosłam się z krzesła i ruszyłam do przedpokoju, w którym stała Malina, Wrona i Kłos.. zaraz Kłos, co on tu robi?
-Cześć chłopaki- przywitałam się - Zaraz czegoś tu nie rozumiem.. Ty wiem co tu robisz, bo Malina nie umie trzymać języka za zębami- pokazałam na Wroniastego, a potem zaśmiałam się w twarz Monice, a Karol co ty tu robisz?- dokończyłam pytanie
-Myślałaś, że nie odwdzięczę się za darmowy masaż i kawę w waszym gabinecie? Otóż pomyłka, Pan Kłos zawsze się odpłaca.. w ramach rekompensaty zapraszam na dzisiejszą imprezę- na te słowa podstawił mi rękę i czekał na moją odpowiedź
-No.. ale ty tak serio?- nieco zdziwiona zaczęłam obserwować korytarz, czy aby nigdzie nikt nie zamontował kamery
-Serio serio... To jak zgodzisz się?- zapytał i zrobił oczy niczym kot ze Shreka
-Zgódź się, zgódź się- zaczęli po cichu krzyczeć nasi małżonkowie, to znaczy Monika i Andrzej
-No dobra, niech strącę- odrzekłam po chwili namysłu
-Niczego nie stracisz obiecuję- powiedział mi na ucho Karol
-Mam nadzieję- odpowiedziałam 
-To co ruszamy na podbój bełchatowskiego klubu- krzyknął Wrona
-Na to wygląda- odpowiedziałam 
W tamtej chwili miałam tylko nadzieję, że zgadzając się na propozycję Karola nie będę jej później żałować, wręcz przeciwnie że będę często w myślach wracać do tej mam nadzieję niezapomnianej imprezy...


************
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM ZA TYDZIEŃ NIEOBECNOŚCI TUTAJ, ale byłam w weekend na wycieczce i nie miałam możliwości wstawienia kolejnego rozdziału. Przepraszam również za ten, bo nie wygląda tak jakbym chciała, mimo to mam nadzieję, że chociaż w 10% się spodoba.. Oprócz tego pragnę jeszcze raz Wam bardzo serdecznie PODZIĘKOWAĆ za ponad 850 wyświetleń, nigdy bym się tego w tak krótkim czasie nie spodziewała, no po prostu DZIĘKUJĘ !!! Oczywiście jak zawsze zachęcam do komentowania, które na prawdę bardzo motywuję i zapraszam już dziś na kolejny rozdział za tydzień w sobotę lub niedzielę :D Do zobaczenia ;*

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 3- Na pewno coś na to poradzimy...

  • Perspektywa Sary
Kolejny dzień, czyli długo wyczekiwana przeze mnie sobota. Oprócz porannego leniuchowania czeka mnie również popołudniowy trening i impreza zapoznawcza, czyli innymi słowami poznanie wszystkich zawodników bełchatowskiego teamu. Problem był jeden- mój wygląd.. Chyba jednak wczoraj trochę przesadziłyśmy z Monią i z tymi naszymi pogaduchami. No ale nic przynajmniej dowiedziałam się czegoś o znajomości Malinowskiej z Wroną. Nigdy bym nie podejrzewała, że przyjaźniła się mocno z jednym z najbardziej lubianych siatkarzy..Co prawda ich przyjaźń się skończyła, gdy Malinowska przeniosła się do mojego liceum w klasie maturalnej, ale i tak mnie to bardzo zdziwiło, a jeszcze bardziej fakt, że nie podzieliła się do tego czasu ze mną tym 'sekretem'.. No ale to w końcu Monia, co jak co, ale ona jest zdolna do wszystkiego. Moje przemyślenia przerwała Monika, która wparowała już gotowa do mojego pokoju, uprzednio ściągając ze mnie kołdrę... 
-No Saruś.. dziś impra, trzeba się przygotować, więc idziemy na... ZAKUPY!!!- wykrzyknęła chyba na cały blok.
-Po co się tak drzesz? Przecież już idę..- odpowiedziałam tej poniekąd pokręconej idiotce- Tylko się wyszykuję-dodałam
Fakt 'Malina' tym razem miała rację. Przyda mi się jakaś kreacja w szafie i kilka nowych kosmetyków, zwłaszcza, że dziś mam poznać dokładnie moich idoli z dzieciństwa. Hmm.. dziwnie to brzmi, kiedyś szalałam za nimi. Nie omijałam żadnego meczu, a już od wczoraj z nimi pracuję.. To trochę pokręcone, ale jestem jak najbardziej szczęśliwa z takiego obrotu moich spraw życiowych.
  • Perspektywa Moniki
Po wczorajszej nocnej paplaninie z Sarą, na moje nieszczęście musiałam dziś wstać wcześniej niż zwykle, a zmusiło mnie do tego moje sumienie, albo rozum. Nie miałam żadnego konkretnego stroju na dzisiejszy event siatkarski, a przecież muszę jakoś wyglądać.. dlatego zaraz po ogarnięciu mojej fryzury, przy pomocy prostownicy, zrobieniu make up'u i ubraniu się według mnie w miarę schludnie postanowiłam szczęśliwa potowarzyszyć, a raczej po prostu obudzić pannę Szalpuk, która tak samo jak ja nie jest jakimś rannym ptaszkiem.. 
Po wykonaniu tej czynności, zadowolona a uśmiechem na twarzy postanowiłam zrobić herbatę i kanapki na nasze śniadanie, gdy w tym czasie Sara brała poranny prysznic i ogarniała się. Nie musiałam długo siedzieć sama w kuchni, bo zaledwie po 20 min- to bardzo mało jak na kobiety, Sara wyszła gotowa na podbijanie pobliskiej bełchatowskiej galerii, jaką była Olimpia. Fale jej włosów delikatnie opadały na jej ramiona, a delikatny makijaż podkreślał jej jasną cerę. Na sobie miała ładny, aczkolwiek nie za bardzo elegancki strój, który idealnie pasował na poranne zakupy.
Zadowolone ze swoich planów i naszych wyglądów strzeliłyśmy sobie jeszcze selfie, które chwile później znalazło się na instagramowym profilu Sary. Po opuszczeniu naszego mieszkania powoli skierowałyśmy się ku samochodowi, czyli mojej małej Hondy. Ostatnio częściej jeździłyśmy samochodem Sary, dlatego stęskniłam się za 'siedzeniem za kółkiem', no i trzeba było się też odwdzięczyć przyjaciółce. Wskoczyłyśmy szybko do samochodu. by po 15 minutach znaleźć się koło Olimpii.
  • Perspektywa Sary
Po niespełna 15 minutach byłyśmy na miejscu. Największa galeria bełchatowska robiła wrażenie, dlatego coraz bardziej nie mogłam się doczekać wejścia do środka i rozpoczęcia poszukiwań 'tej jedynej', a mówię tu oczywiście o sukience.
-No dobra, jesteśmy.. więc mamy 6 godzin do popołudniowego treningu, a chciałam Ci również przypomnieć, że nasze torby z logiem Skry spakowałam już do bagażnika, także mamy 6 godzin tylko dla nas!- powiedziała zadowolona Monika.
Rozpoczęłyśmy od H&M, tam zawsze coś dla siebie znajdowałyśmy. Tak też było i tym razem. Od razu skierowałyśmy się na dział Divided, na którym Monika znalazła piękną czarną sukienkę przed kolano. Ja miałam mniej szczęścia w tym sklepie, jeśli chodzi o sukienki, ale za to znalazłam idealnie marmurkowe spodnie, dlatego już po chwili obie kierowałyśmy się do przymierzalni. Po przymierzeniu dolnej części garderoby, pewnym krokiem skierowałam się do przymierzalni obok, w której znajdowała się współlokatorka. 
-Wow, wyglądasz świetnie w tej kiecce. Musisz ją wziąć.- powiedziałam po dokładnym obejrzeniu look'u Moniki.
Rzeczywiście była to prawda, Monia w czarnej sukience prezentowała się wyśmienicie, a dopasowana sukienka podkreślała jej zgrabną figurę. 
- Dobra idziemy do kasy?- zapytała po chwili Monika
-Tak, tak chodźmy- odpowiedziałam 
Idąc w stronę kasy rozmawiałyśmy o dzisiejszej imprezie. Gdy nagle Monika dostała sms'a.. Zdezorientowana po przeczytaniu wiadomości popatrzyła na mnie. Z początku nie wiedziałam o co chodzi, ale chwile potem również i ja dostałam sms'a, dokładnie takiego samego jak Monika. A jego treść była dosyć dziwna..
Sms od: Prezes Piechocki
Cześć Sara. Niestety mam mały problem. Potrzebuje waszej pomocy, a dokładnie to Andrzej, który najprawdopodobniej nadwyrężył plecy. Proszę przyjedźcie razem z Moniką do Energii. Do zobaczenia

-No to z kupna twojej sukienki nici. Trzeba wracać do roboty..- powiedziała smutnym tonem przyjaciółka
-Daj już spokój i płać za tą kiecke, a ja ubiorę tą czerwoną z sylwestra- powiedziałam nieco spokojniej
Po zapłaceniu za towar skierowałyśmy się do Hondy, by po chwili znaleźć się pod Energią. Wyciągnęłyśmy z bagażnika nasze torby, w których miałyśmy różne maści i żele i przede wszystkim nasze klubowe stroje, w których pracowałyśmy. Niczym tornado wpadłyśmy do naszego gabinetu, gdzie na łóżku fizjoterapeuckim leżał połamany Andrzej, a obok na krześle siedział załamany Karol. 
-Cześć chłopaki. No to Endrju co Ci się stało?- rozpoczęła 'Nika'- (skrót imienia Monika) 
-No chcieliśmy z Karolem trochę poćwiczyć na siłowni przed treningiem i chyba podniosłem za ciężką sztangę- powiedział wyraźnie przygnębiony
-Spokojnie. Na pewno coś na to poradzimy i będziesz mógł spokojnie jeszcze dzisiaj potańczyć na tej impezce.- zaśmiałam się, co wyraźnie poprawiło chłopakom humor. 
Obie skierowałyśmy się do naszej szatni, znajdującej się obok naszego gabinetu i spokojnie się przebrałyśmy. 
-No to tak Andrzej, ja Cię zbadam, a Monika zrobi masaż, który pomoże w regeneracji- powiedziałam wychodząc z szatni.
-No to zabieramy się do roboty- zatarła ręce przyjaciółka.
Odpaliłam sprzęt do prześwietlenia i zabrałam się do badania siatkarza. Kątem oka widziałam jak chłopaki uważnie patrzą na moje wszystkie ruchy. 
-I po krzyku, chociaż go tak na prawdę w ogóle nie było- powiedziałam ze śmiechem w głosie.
Teraz to akcji wzięła się Monia. Delikatnie rozcierała maści i żele na gołym ciele siatkarza, które robiło wrażenie, ale nie na mnie tylko na jego 'byłej' przyjaciółce. 
-Karol masz ochotę na masaż? Bo skoro już tu jestem to może i ty z tego skorzystasz?- zapytałam trochę niepewnie.
-A  w sumie, po tej siłce przyda mi się trochę relaksu- zaśmiał się przyjaciel Wroniastego.
Tym razem to on zdjął swoją koszulkę i tym razem to ja zapatrzyłam się na jego umięśnioną klatę, która według mnie była o niebo lepsza od klaty Wrony...
-Boże Sara co ty wygadujesz!?!- skarciłam się w myślach i pokręciłam głową, aby jak najszybciej odciągnąć tę myśl i zabrałam się za pracę. 
Po około 2 godzinach masowania Skrzatów i wspólnej kawie w naszym gabinecie, rozeszliśmy się do swoich samochodów. Muszę powiedzieć, że miłe z nich chłopaki i fajnie się z nimi gadało. A i nie martwcie się z plecami Wrony wszystko ok i normalnie funkcjonuje. 
-No to do zobaczenia na imprezie- powiedział Kłos
-A co z treningiem?- zapytałyśmy równocześnie z Moniką
-Prezes odwołał, bo za bardzo się przestraszył moją kontuzją- zaśmiał się Wrona
-A ok, to do imprezy- odpowiedziałam wsiadając do samochodu.
-Monika, mogę Cię na chwilę poprosić na słówko?- zapytał nieśmiało Andrzej
-Tak już idę- odpowiedziała nieco zdziwiona 
-Oho chyba się zakochał- pomyślałam w myślach...




***********
Witam w 3 z jednodniowym opóźnieniem, za które bardzo przepraszam :) Tradycyjnie zapraszam do komentowania i dziękuję za dotychczasową liczbę odwiedzin :D BARDZO DZIĘKUJE WSZYSTKIM!!! Jak zwykle 4 za tydz w sobotę lub niedzielę :) Do zobaczenia :*
 
     


sobota, 6 lutego 2016

Nie tym razem, czyli Rozdział 2

  • Perspektywa Sary 
Chciałam jak najszybciej schować się spowrotem w mieszkaniu, gdy nagle usłyszałam głos, którego nie chciałam usłyszeć...
-Ooo widzę fanka Skry!- powiedział nieznajomy sąsiad, spoglądając na moją służbową torbę z logiem bełchatowskiej drużyny.
-Nie tym razem..- powiedziałam niepewnie
-To znaczy?- zapytał po chwili, nie rozumiejąc moich słów, które przed chwilą wypowiedziałam
-Ehh... Sara- odpowiedziałam, podając rękę w jego stronę.- Jestem nową fizjoterapeutką Skry, dlatego noszę tę torbę. Właśnie idę na Wasz poranny trening- dodałam po chwili.
-Karol.. Karol Kłos- uścisnął zdziwiony moją dłoń. - Teraz już wszystko jasne.. no tak, przecież prezes mówił nam wczoraj, że od dzisiaj będą z nami pracować nowi członkowie sztabu medycznego- dodał z uśmiechem.
-No właśnie, ta druga fizjoterapeutka to moja przyjaciółka i..
W tym momencie drzwi naszego mieszkania otworzyły się i wyszła z nich uśmiechnięta Monia. Niepewnym spojrzeniem popatrzyła najpierw na mnie, a potem na mojego towarzysza i zadowolona wyciągnęła ku jego osobie swoją mizerną dłoń.
-Monika. Miło mi Cię poznać- powiedziała 
-No właśnie to jest Monika, moja przyjaciółka i druga, nowa fizjoterapeutka klubu, w którym grasz- dodałam dla jasności.
-Karol. Również mi miło- odpowiedział uprzejmie.
-Nie chciałabym Wam przerywać pogawędki, ale zostało 15 minut do treningu i chyba musimy się pospieszyć..- oznajmiła przyjaciółka
-O kurde, już tak późno? Dobra chodź Monia, do zobaczenia Karol na treningu.- powiedziałam szybko.
-No pa, ja też lecę- odpowiedział krótkim zdaniem.
Pędem wbiegłyśmy do mojego auta i ruszyłyśmy w stronę Energii. Gdy wjechałyśmy na teren hali, rozpoczęłyśmy nerwowe poszukiwanie wolnego miejsca na parkingu. Nie było żadnej wolnej luki, gdzie mogłybyśmy postawić mojego fiata500. Na szczęście wjeżdżając w głąb terenu spostrzegłam idealne miejsce do zaparkowania. Z impetem wjechałam na miejsce i szybkim ruchem zabrałam torbę z tylnego siedzenia. Już po kilku sekundach po zamknięciu drzwi samochodu razem z Moniką biegłyśmy jak szalone to pokoju prezesa. 
-Uff.. idealnie 11:30. Nie spóźniłyśmy się ani minuty.. piona- powiedziałam zadowolona do przyjaciółki i po chwili przybiłyśmy sobie piątkę. 
-Dobra Sara wchodzimy 
-Ok
Monia delikatnie zapukała do drzwi prezesa, by po chwili usłyszeć grzeczne ,,proszę''. Niepewnym krokiem obydwie skierowałyśmy się w głąb pomieszczenia. 
-Dzień dobry- zaczęłam nerwowo. Nazywam się Sara Szalpuk, a to Monika Malinowska. Właśnie dzisiaj miałyśmy rozpocząć pracę w tym klubie- dokończyłam nieco spokojniej.
-A tak, tak. Dzień dobry, Konrad Piechocki. Jestem prezesem PGE Skry Bełchatów. Zapraszam, proszę usiąść. Podpiszemy umowy i oprowadzę Panie po całym klubie.- powiedział prezes, wyraźnie zadowolony z naszego widoku, co tylko poprawiało mi humor.
Szybkim ruchem Prezes podał nam umowy, które szybko przeczytałyśmy i podpisałyśmy. Potem starannie oprowadził nas po całym budynku, pokazując również nasz wspólny gabinet
-Zapraszam na halę, czas poznać zawodników, z którymi będą Panie współpracować- powiedział Piechocki
Żadna z nas nic nie odpowiedziała tylko skierowała swoje zdenerwowane kroki ku hali, na której właśnie kończył się poranny trening Skrzatów.
-Cześć chłopcy- zaczął prezez
-Witamy prezesie. Co prezesa do nas sprowadza?- zapytał z uśmiechem kapitan zespołu
-Chciałbym Wam przedstawić nowe fizjoterapeutki, które zastąpią Karolinę i Kubę. Dziewczęta zapraszam
I w tym momencie weszłyśmy my, czyli dwie mega speszone kobiety, które nie wiedziały nawet co powiedzieć. Po reakcji zawodników, można by sądzić, że są trochę zaskoczeni, albo nawet nie trochę.. no jednym słowem szczęki musieli zbierać z podłogi. Widząc ich miny razem z Monią poczułyśmy napływ nowej energii i pewności siebie. 
-Ta pierwsza blondynka to Sara Szalpuk.- dokańczał prezes
-Szalpuk? Czy jesteś może spokrewniona z młodym Szalupą?- zapytał Winiar
-Tak, jestem jego starszą siostrą- powiedział dumnie, z czego zaśmiała się Monika.
-A ta druga Pani, to Monika Malinowska.
-Monika? Nie wierzę to na prawdę ty?- zapytał Wrona po usłyszeniu słów prezesa.
-Andrzej? No tak przecież ty grasz w Bełchatowie, całkiem zapomniałam- zaśmiała się Monia
-To wy się znacie?- tym razem to ja zapytałam
-Tak Andrzej to mój kolega jeszcze z czasów liceum- odpowiedziała przyjaciółka
-Dobrze dobrze chciałbym aby Panie zapoznały się z każdym zawodnikiem, dlatego jutro odbędzie się impreza okolicznościowa, na którą zapraszam wszystkich zawodników oraz oczywiście nasze nowe fizjoterapeutki.- powiedział prezes.- Na razie to tyle, jesteście wolni. Do zobaczenia jutro- dokończył
-Jutro? To nie ma popołudniowego treningu?- zapytał zdziwiony, ale i nieco ucieszony Kacper, czyli młodsza wersja prezesa, inaczej jego syn.
-No właśnie nie ma. To taki prezent dla naszych nowych fizjoterapeutek - odpowiedział prezes, po czym odszedł do swojego gabinetu.
Wszyscy ucieszeni z ostatniej wiadomości zawodnicy poszli do szatni, a my skierowałyśmy się do wyjścia. Chyba za dużo wrażeń jak na jeden dzień, dlatego czas do domu. Wsiadłyśmy szybko do auta i odjechałyśmy z pod Energii.
-No to w domu poopowiadasz mi o tych licealnych czasach i o Wronie- zaśmiałam się pewnie do przyjaciółki, która tylko się zarumieniła i odwróciła wzrok w kierunku szyby.


******************
Witam w 2 :D Rozdział pisany na szybko, dlatego trochę dziwny, ale obiecuję poprawie się. Następny pojawi się chyba w sobotę, albo może trochę wcześniej, jak weny starczy. Dziękuję za przeczytanie i zapraszam tradycyjnie do komentowania :D Do zobaczenia w trójce :)