niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 7- Impreza bomba, ale głowa to mi chyba zaraz pęknie...

  • Perspektywa Sary
Noc minęła mi bardzo szybko, miałam wrażenie, że ledwo co się położyłam, a już musiałam wstać. Spałam sześć godzin, co jak dla mnie jest zdecydowanie za krótko. I niby dużo też nie piłam, bo tylko 4-5 toastów, a mój organizm zachowywał się tak jakbym sama wypiła co najmniej całą butelkę wina. Nie miałam nawet siły na to, żeby wstać z łóżka, a co dopiero, żeby się ogarnąć, umyć, czy umalować. Ledwo co podniosłam się z łóżka i podążyłam w kierunku zapachu świeżo zaparzonej kawy, którą przygotowała Monika.
-Dzień dobry... Ta kawa to dla mnie?- zapytałam po wejściu do kuchni widząc dwa kubki kawy na kuchennej wyspie.
-No tak jakby- zaśmiała się Monia, trzymając się za głowę.- Nie wiem jak ty, ale ja chyba umieram..- dokończyła 
-Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie trzeba było dzisiaj iść do pracy...- odpowiedziałam na wpół przytomna
-Boże... idę pod prysznic, może zimna woda pomoże mi się obudzić- odrzekła po chwili Monika
Gdy Monia brała odświeżający prysznic, ja dopijałam kawę, która miała pomóc mi się ogarnąć. W tym czasie po całym mieszkaniu zaczął rozbrzmiewać dzwonek do drzwi, nieco zaskoczona gościem o tak wczesnej porze, podreptałam otworzyć drzwi na klatkę. 
-Cześć, oj chyba impreza się udała, bo nie wyglądasz najlepiej- odrzekł mężczyzna stojący za drzwiami
-No wiesz co, nie spodziewałabym się takiego komplementu od Ciebie- odpowiedziałam i musnęłam policzek gościa
-No to jak impra siostra? Podobało się?- zaczął swoje przesłuchanie Szalpuk
-Wiesz co Arczi- impreza bomba, ale głowa to mi chyba zaraz pęknie- odpowiedziałam siatkarzowi- W ogóle co ty tu robisz, nie powinieneś siedzieć teraz na treningu w Radomiu?- dodałam po chwili
-A tak się dzisiaj składa, że mamy wolne, więc postanowiłem odwiedzić swoją siostrę w Bełchatowie, ale jak nie masz czasu to mogę sobie już pójść..- odpowiedział Artur, po czym zaczął kierować się w stronę drzwi wejściowych
-Nie wygłupiaj się i siadaj, tak tylko pytam, bo mnie zaskoczyłeś swoją obecnością, ja co prawda muszę się jeszcze ogarnąć, ale za chwilę Monika powinna wyjść z łazienki to na pewno Ci potowarzyszy, o wilku mowa- jak na moje słowa w kuchni pojawiła się ubrana, brązowooka blondynka, z kosmetyczką w ręce, w celu pomalowania się.
-O kogo moje oczka widzą? Arczi ty tutaj? Stęskniłeś się?- zaczęła zadawać pytania Monika.
-Stęskniłem, ale nie za tobą skarbie, tylko za Sarą- odpowiedział sarkastycznie siatkarz.
-Ha ha ha bardzo śmieszne- odrzekła Monika.
-No to skoro masz już towarzystwo to ja pójdę pod prysznic- powiedziałam w kierunku brata.
Zanim poddałam się prysznicowej wodzie, wstąpiłam jeszcze do pokoju po ubrania i kosmetyki. Następnie skierowałam się w kierunku łazienki, by pozbyć się mojej, jakże słodkiej piżamki. Nie wiem jak wy, ale ja pod prysznicem zawsze lepiej myślę, tak również było i tym razem. Rozmyślałam tak na prawdę o wszystkim i o niczym, a już najbardziej o Karolu i łączącej nas relacji. Tak na prawdę to nie wiedziałam co nas do końca łączy i dlaczego poprzedniej nocy mnie pocałował, a dlaczego ja go pocałowałam- tego tym bardziej nie rozumiałam. Wiedziałam za to jedno, że nie potrzebny mi żaden facet i na razie nie chciałam zacieśniać z Karolem bliższej relacji niż przyjaciele czy znajomi z pracy... Taka już jestem, dopóki nie poczuje tego czegoś, nie pcham się w związek.. Po moim jakże mądrym myśleniu przyszło mi opuścić prysznic i 'wtulić' się w biały, puchaty ręcznik, którym starannie wytarłam całe ciało. Następnie wzięłam się za włosy, które rozczesałam i szybko wysuszyłam, co sprawiło delikatne fale, opadające na moje plecy. Potem szybkim ruchem wyciągnęłam z kosmetyczki potrzebne kosmetyki do pomalowania się, by po chwili zaprezentować się przed lustrem z delikatnym makijażem. Przypominając sobie, że w kuchni nadal siedzi siatkarz, szybko sie ubrałam w wybrany zestaw ubrań.
-No i Sara jest gotowa!- powiedziałam do siebie, patrząc na cały mój 'look' w lustro. -Nawet szybko poszło- dodałam po chwili.
  • Perspektywa Moniki
Godzina 8- godzina pobudki, której tak bardzo nienawidziłam. Próbując umilić sobie wstanie z łóżka o tak wczesnej, jak dla mnie porze, przypomniałam sobie wczorajszą imprezę i od razu poszło z górki. Z uśmiechem na twarzy wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni. Zaparzyłam wodę na kawę, dla siebie i Sary, która jeszcze słodko spała. Swoją drogą to obie jesteśmy niezłe śpiochy, no dobra ja trochę większym, ale to dlatego, że jestem po prostu bardziej leniwa, ale Sara też nie jest lepsza... Słysząc kroki mojej przyjaciółki postawiłam kubki z ciemną cieczą na stole i wdałam się w krótki dialog z moją przyjaciółką
-Boże... idę pod prysznic, może zimna woda pomoże mi się obudzi- zakończyłam rozmowę i skierowałam swoje kroki do łazienki. 
Wzięłam długą i relaksującą kąpiel, aby się trochę wybudzić przed popołudniowym treningiem. Wytarłam szybko całe swoje ciało i włosy, aby po chwili je wysuszyć i wyprostować przy pomocy prostownicy. Wychodząc usłyszałam głosy dobiegające z kuchni, które trochę mnie zdziwiły, no bo ja nikogo się nie spodziewałam o tak wczesnej, jak dla mnie porze. Z tego co wiedziałam Sara, również nie czekała na żadnego gościa... no a jednak, naszą kochaną Sarunie odwiedził szanowny braciszek, który najwyraźniej bardzo stęsknił się za swoją siostrzyczką, co wyraźnie dał mi do zrozumienia przemądrzały blondas... W czasie, gdy Sara brała prysznic, ja rozmawiałam z najlepszym przyjmującym na świecie.., oczywiście tylko według skromnego Arturka. Za długo na rozmowie nam nie zeszło, bo gdy tylko Sara opuściła łazienkę, znów ktoś postanowił nam sprawić niezapowiedzianą wizytę... Tym razem nasz najszanowniejszy sąsiad z góry.
-Ehh, pójdę otworzyć- powiedziałam wyraźnie niewyspana
Szybko podeszłam w kierunku drzwi i otworzyłam je..
-Hejka, macie może kawę? Bo mi się właśnie skończyła...- powiedział trochę nieprzytomny Karolek.
-No cześć imprezowiczu.. jasne, wchodź, właśnie jemy śniadanie- odpowiedziałam siatkarzowi.
-Na pewno nie będę przeszkadzał?- zapytał jakby dla jasności.
-NO WŁAŹ!- tym razem krzyknęłam
-Dobra, dobra już idę..- powiedział zadowolony
-Mamy gościa na śniadaniu- oznajmiłam wiadomość rodzeństwu.
  • Perspektywa Sary
-Artur puść tą brzoskwinię, no zostaw ją, byłam pierwsza..- powiedziałam oburzona do brata.
-Zaprosiłaś mnie na śniadanie, a teraz chcesz, żebym Ci je oddał- powiedział wyraźnie rozbawiony całą sytuacją Artur.
-Mamy gościa na śniadaniu- oznajmiła nam wchodząca do kuchni Monia.
-O cześć Karol- wstałam i musnęłam policzek chłopaka
-Hejka Sara- odwzajemnił pocałunek- Cześć Artur- podał rękę mojemu bratu
-Cześć- opowiedział Artur.- To co z tą brzoskwinią?- zapytał z cwanym uśmieszkiem
-Nie myśl, że Ci odpuszczę- odpowiedziałam - Oddaj tę brzoskwinię!- tym razem krzyknęła - Albo nie zjedz ją sobie, weź ją, a ja pójdę zaparzyć kawę- dodałam wściekła.  -Jak tam po imprezie Karol?- zapytałam zmieniając temat
-Hmm.. w sumie było na prawdę świetnie, ale moje przeciwbólowe tabletki po imprezie jakby się skończyły- odpowiedział ze śmiechem. - A może wybierzemy się w piątkę do kina przed treningiem?- zapytał Karol
-Świetny pomysł! Monika idziemy do kina!- krzyknęłam do przyjaciółki, malującej się w swoim pokoju.
-Mam rozumieć, że też jestem zaproszony?- zapytał dla pewności przyjmujący.
-No jasne, pójdziemy na ,,7 rzeczy, których nie wiecie o facetach''. Podobno jest to świetna komedia.- powiedział Karol
-To dzwoń do Andrzeja, a ja idę po Monikę- powiedział wyraźnie uradowana.
- A ja? Co mam robić?- zapytał Artur
-Siedź tam gdzie siedzisz, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę- powiedziałam sarkastycznie.
Po ok. pół godzinie dołączył do nas Andrzej i wszyscy razem wychodziliśmy już z naszego mieszkania. 
-To ty Andrzej weź Monikę i jedźcie twoich samochodem, a ze mną pojedzie Sara i Artur- rozkazał Karol
Po jakiś 15 minutach staliśmy już w Multikinie w Olimpii kupując popcorn i cole. 
-A Tobie to przypadkiemzgu nie wyparowało..? Przecież nie możesz tyle jeść, bo będziesz gruby i nie będziesz mógł skakać do piłki na treningu- zwróciła się Monika do Wrony, niosącego wielki popcorn i cole.
-No to chyba będziesz musiała mi pomóc w tym jedzeniu- odpowiedział ze śmiechem Endrju.
-Ej wy..zakochana para idziemy po bilety, ruszać się gołąbki- krzyknęłam do nich.
  • Perspektywa Moniki
Po kupieniu biletów zasiedliśmy wygodnie na siedzeniach ostatniego rzędu w sali kinowej i ze spokojem oczekiwaliśmy rozpoczęcia seansu. Po ok. 15 minutach reklam i innych pierdół rozpoczął się film. Muszę przyznać, że bawiliśmy się świetnie, a ja dawno nie śmiałam się tak z żadnego filmu. Jeszcze więcej śmiechu było, gdy Karol przez przypadek wywalił prawie cały popcorn na siedzącą obok niego Sarę, a sama dziewczyna oblała spodnie Arturowi colą
-To co teraz? Która godzina?- zapytał po wyjściu z kina Karol.
-Widzę jasność i światłość- powiedział Endrju wystawiając ręce nad głowę. 
-A temu co?- zapytał Szalpuk
-W kinie jest ciemno i chyba za bardzo mu się oczy przyzwyczaiły do ciemności- powiedział ze śmiechem Kłos.
-Dobra nie ważne, ile pozostało do treningu?- zapytałam dla jasności.
-Jakieś 20 minut- odpowiedzi już zdrowy Andrzej patrząc na zegarek.- To co teraz na hale?- dodał
-Dobra to zbierajmy się, Artur jedziesz z nami na trening bełchatowskich pszczółek- powiedział zabawnie Kłos.
- Dobrze, że zapakowałyśmy wcześniej nasze torby fizjoterapeuckie- powiedziałam do Sary
Po jakiś 20 minutach wjechaliśmy na teren ,,Energii'', by po chwili wyjść z samochodów, zabrać swoje torby i wejść do hali. 
-Dobra to my z Moniką idziemy do gabinetu, wy chłopaki idźcie do szatni, a Arczi ty idź na trybuny i czekaj na zawodników- rozkazała Sara.
Po wejściu do gabinetu rozpakowałyśmy olejki z torby, naszykowałyśmy łóżka fizjoterapeuckie i przebrałyśmy się w szatni. Potem zawitałyśmy na hali, wyjaśniając trenerowi sytuacje z młodym Szalpukiem, który swoją drogą grał teraz w chłopakami w żółto-czarnych barwach, które nie wiadomo skąd wziął. Po rozmowie z Blain'em Sara pomogła rozciągnąć się Mariuszowi, a ja zadałam ćwiczenia, które musiał wykonać Michał, w ramach jego rehabilitacji. Po skończonym treningu razem z przyjaciółką powróciłyśmy do gabinetu, wyczekując siatkarzy, którzy poszli się umyć. Po wszystkich masażach i badaniach Andrzej i Karol odwieźli nas do mieszkania i wpadli na kawę. Przy okazji rozmowy Endrju wpadł na pomysł zamówienia pizzy i spędzenia wieczoru przed telewizorem, oglądając ,,Kocham Cię Polsko'' z ich udziałem. 
  • Perspektywa Sary
Nie dość, że najpierw uśmialiśmy się na komedii w kinie, to jeszcze na koniec dnia oglądaliśmy najśmieszniejszy program rozrywkowy ever. Wszystkim w trakcie oglądania uśmiechy nie schodziły z twarzy. Najlepszym momentem była konkurencja ,,Polszczyzna''. Muszę przyznać, że wszyscy bardzo się uśmialiśmy i wesoło spędziliśmy czas.
-Dobra, czas się zbierać, bo jutro poranny trening- powiedział przeciągając się Kłos.
-No zbieramy się- dopowiedział Andrzej, wstając z kanapy.- Do zobaczenia jutro na treningu. 
Pożegnaliśmy się z chłopakami i posprzątaliśmy resztki pizzy ze stołu. 
-Dobra dziewczyny, na mnie też już czas- powiedział Artur
-No chyba zwariowałeś, że Cię puszczę w ciemną noc samego- zaprotestowałam. - Będziesz dzisiaj spać ze mną i bez dyskusji- dodałam.
-Eh.. no dobra, nie będę się z Tobą kłócić, bo jesteś wyjątkowo uparta- powiedział chłopak.
-No i prawidłowo, a teraz zmykaj po prysznic, a ja rozłożę łóżko- odpowiedziałam Arcziemu.
Po kąpieli Artura łazienkę zajęła Monika, a po niej dopiero ja. Zmyłam starannie makijaż i wzięłam szybki prysznic. Byłam wyjątkowo zmęczona, ale szczęśliwa, bo spędziliśmy wszyscy wspólnie miło czas. Cieszę się, ze tak zaaklimatyzowałyśmy się w Bełchatowie z Moniką, zaprzyjaźniłyśmy z siatkarzami, no i że moja praca nie koliguje ze spotkaniami z Arturem. No ale teraz czas spać, bo jutro o 10 trening i trzeba się wyspać. Ułożyłam się wygodnie na łóżku, na którym spał już słodko Artur i przytuliłam się do brata. Fajnie, że wszystko się układa, mam nadzieję, że tak zostanie oby jak najdłużej...- z tą myślą oddałam się krainie Morfeusza i zasnęłam. 


**************
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM. Sama nie sądziłam, że przez tak długi czas nie pojawi się tutaj żaden rozdział, ale niestety dopadło mnie przeziębienie, a potem musiałam mnóstwo nadrabiać w szkole. Mam nadzieję, że wynagrodziłam wam to tak długim rozdziałem, który udało mi się napisać. Czekam na opinię w komentarzach i do zobaczenia za tydz w niedzielę w 8 :* Buziaki