środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 9- Kochany, ja nie biorę się za coś czego nie potrafię, więc i Tobie to radzę...

  • Perspektywa Moniki
Kilka tygodni po naszym pierwszym meczu w żółto-czarnych barwach i kilkudniowych odwiedzinach Arcziego razem z Sarą planowałyśmy wypad do mojej rodzinnej miejscowości. Dostałyśmy pięć dni wolnego, więc postanowiłyśmy je miło wykorzystać.
-To jak spakowana?- zapytałam wynosząc swoją walizkę z pokoju.
-Tak, jeszcze tylko ręcznik i możemy ruszać- odpowiedziała przyjaciółka
Po ok. 15 minutach stałyśmy już na parkingu i pakowałyśmy nasze bagaże do bagażnika, dopóki nie rozdzwonił się telefon Sary..
-Tak słucham?
-...
-Ale jak to? Przecież miał siedzieć przez 8 lat!!
-...
-Słucham? Za jakie dobre sprawowanie? Czy Pan oszalał? Ten człowiek jest niebezpieczny...
-...
-Nie nie zrozumiem tego i nie zamierzam, do widzenia!!- zakończyła połączenie Sara
-Co jest?- zapytałam nieco przestraszona
-Marcin wyszedł z więzienia...- odpowiedziała z przerażeniem dziewczyna
-Słucham??- chyba sie przesłyszałam
-Wiesz co, ja już chyba nie mam ochoty na podróże, zostanę w mieszkaniu, a ty jedź, twoi rodzice sie już nakręcili i bardzo chcą Cię zobaczyć..
-Ale jak to? Przecież nie zostawię Cie samej..
-Nie martw się o mnie, jedź i odpocznij, to do zobaczenia w piątek- pożegnała się i ot tak sobie poszła, jakby nigdy nic...
  • Perspektywa Sary
Nie wierzę, no nie wierzę.. Jak to możliwe, że już wyszedł? Myślałam że po tej akcji z Arturem nic gorszego już się nie wydarzy, ale najwidoczniej się pomyliłam... Nie miałam już ochoty na odwiedziny u rodziców Moniki, dlatego postanowiłam te 5 dni spędzić samotnie, zastanawiając się nad całą tą chorą sytuacją. Szłam szybkim krokiem chcąc jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu, łzy spływały strumieniami po moich policzkach, a ja nawet ich nie ocierałam.. Bałam się, bałam, że mnie znajdzie i się zemści, zrobi mi krzywdę po raz kolejny.. Starałam się szybko przeskakiwać kolejne schodki na klatce schodowej i znaleźć się już w jedynym bezpiecznym miejscu, ale przypadkowo na kogoś wpadłam..
-Ooo cześć moja ulubiona sąsiadeczko, właśnie miałem do Ciebie wpadać- powiedział przyjaźnie Karol, schodzący ze swojego piętra.
-Karol, nie mam ochoty na rozmowe, spieszę się- próbowałam go zbyć.
-Ty płaczesz? Co się stało?- przerażony zauważył moje strumienie łez i zaczął wypytywać.
-Nic, spiesze się- próbowałam pozbyć się rozmówcy i wejść do mieszkania.
-Sara- zagrodził mi dro- Nie pozbędziesz się mnie tak szybko, mów o co chodzi- nakazał
-Dobra.., ale nie tutaj, chodź na kawę- poddałam się jego naleganiom.
  • Perspektywa Moniki
No i co ja mam teraz zrobić? Przecież nie pojadę do Ostródy sama, chyba oszalałabym w samochodzie 5h, bez możliwości odezwania sie do kogoś.. Z drugiej strony nie chcę zostawiać Sary samej w takim stanie, jest zrozpaczona, musi ktoś przy niej być.. Chyba mam pomysł jak to wszystko rozwiązać...
-Halo? Karol?
-No hejka Monia, co tam?- odezwał się chłopak.
-Słuchaj potrzebuje twojej pomocy- powiedziałam, nie owijając w bawełnę
-No to zamieniam się w słuch- zaśmiał się siatkarz
-Posłuchaj, ja właśnie wyjeżdżam i nie będzie mnie przez 5 dni, musisz zaopiekować się Sarą, bo ona zostaje tu sama i do tego nie ma ostatnio nastroju i przechodzi ciężki okres. To jak mogę na Ciebie liczyć?
-No jasne, akurat idę do sklepu więc zahaczę przy okazji o wasze mieszkanie i pogadam z Sarą.
-Super, dzięki i do zobaczenia w piątek-powiedziałam na zakończenie
-No pa i miłego wypoczynku- odpowiedział Karol.
Dobra jeden telefon już za mną, teraz czas zadzwonić po posiłki w podróży.. -Raz kozi śmierć- dodałam sobie otuchy.- Cześć Andrzej- rozpoczęłam
-No siema, co tam jak tam?- odezwał sie Wrona.
-Masz może jakieś plany na te wolne pięć dni?-zapytałam dla pewności
-No nie, mam tylko zamiar odpocząć- zaśmiał się
-W takim razie zabieram Cię do Ostródy, potrzebuję towarzysza w podróży, pakuj walizkę zaraz po Ciebię przyjadę.
-Ok, czekam- zakończył siatkarz, wyraźnie zadowolony z mojej propozycji.  
  • Perspektywa Sary
-To jak kawa czy herbata?- zapytałam roztrzęsiona
-Usiądź, ja zrobię te kawy i je przyniosę- odpowiedział Kłos i przykrył mnie kocem.
Po ok. 10 minutach Karol przyniósł kawy, postawił na stoliku i usiadł koło mnie, oczekując wyjaśnień mojego nastroju. Nie umiałam zacząć, nie wiedziałam jak mu o wszystkim powiedzieć i jak na to zareaguje.. Milczałam, w zasadzie oboje milczeliśmy, ja nie umiałam zacząć, a on nie naciskał. Pozornie można było by stwierdzić, że pokłóciliśmy i żadne z nas nie potrafi podać ręki na zgodę, a tak na prawdę czułam jakbyśmy się rozumieli bez słów, i mimo to, że nawet nic nie powiedziałam o całej tej sytuacji, miałam wrażenie jakby Karol wszystko już wiedział, delikatnie przytulał mnie, dlatego czułam się komfortowo i bezpiecznie, po chwili postanowiłam w końcu zabrać głos.
-No więc.. Cztery lata temu poznałam chłopaka, byłam wtedy na pierwszym roku studiów z Moniką, niby miły i opiekuńczy, od razu złapaliśmy kontakt i po niedługim czasie zostaliśmy parą. Zamieszkaliśmy razem. Na początku było wszystko super, czułam się przy nim bezpiecznie i czułam, że na prawdę mnie kocha. Moi rodzice go uwielbiali, sprawiał wrażenie poukładanego i spokojnego faceta, dla którego byłam wszystkim.. Ale tak było tylko do czasu... Kiedyś wrócił do domu pijany, całkiem pijany. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał, dlatego zrobiłam mu awanturę, że jest nieodpowiedzialny i nie przewiduje konsekwencji swojego zachowania, a on wpadł w szał, krzyczał, darł się i.. w końcu mnie uderzył.. i tak było już każdego wieczora, bił i nie miał litości.. W końcu przełamałam się i próbowałam uciec z naszego mieszkania, uwolnić się od niego i zacząć żyć normalnie, spakowałam walizki, zabrałam wszystkie oszczędności i czekałam na taksówkę.. Pech chciał, że wrócił wtedy wcześniej z pracy, zobaczył bagaże i zorientował się co chciałam zrobić, wtedy to dopiero się rozzłościł, stwierdził, że jestem szmatą i zwykłą dziwką, że należę tylko do niego i nie mam prawa go zostawiać, potem doszło do rękoczynów, próbowałam się bronić, ale on był silniejszy, był totalnie rozwścieczony i bił coraz mocniej, w końcu uderzył moją głowę szklaną butelką, a ja.. padłam nieprzytomna na ziemię... i gdyby nie Artur, który wszedł do mieszkania, bo chciał mnie odwiedzić, nie wiem czy byłabym dziś tu z tobą.. Karol on chciał mnie zabić, skatować.. Artur gdy zobaczył całą tą sytuacje od razu  dopadł do Marcina i obił mu tę jego fałszywą mordę, potem zadzwonił na policje i pogotowie i pojechał ze mną do szpitala i poinformował rodziców. Po przebudzeniu się ze śpiączki opowiedziałam wszystko funkcjonariuszom policji i Marcin dostał wyrok 8 lat.. dzisiaj się dowiedziałam, że po zaledwie 3 latach wyszedł za dobre sprawowanie.. Karol ja się boję, że on mnie znajdzie i zabije, za to że wpakowałam go do więzienia..- opowiedziałam całą historię chłopakowi, a on przytulił mnie i zapewnił, że nie pozwoli, aby stała mi się krzywda.
Po raz pierwszy poczułam bezgraniczną bezpieczność i pozwoliłam dać upust moim łzom, plamiąc przy tym bluzę Kłosa, który nadal trzymał mnie w swoich ramionach. 
  • Perspektywa Moniki
Gdy tylko dojechałam pod blok środkowego, Andrzej stał już z walizką u boku, oczekując mojego przyjazdu. Był mega ucieszony, jak pięcioletnie dziecko, któremu kupiło się wypasionego samochodzika na pilota. Bądź co bądź, ja też się cieszyłam, że nie będę samotna w podróży i w końcu przyprowadzę do domu mojego przyjaciela z liceum, którego rodzice bardzo chcieli zobaczyć.. W końcu nie będę musiała sama jeść tych wszystkich pyszności, ugotowanych przez moją rodzicielkę.. Hmm.. Andrzej chyba mnie znienawidzi, jak zobaczy ile musi zjeść, bo znając moją mamę Wrona wróci do domu z nadwagą. 
-I jak gotowy? Cel podróży- Ostróda!!- zapytałam dla pewności siatkarza
-Gotowy, a jakby inaczej! Bardzo się cieszę, że będę mógł znów zobaczyć twoich rodziców- odpowiedział 
-No to w drogę- powiedziałam i ruszyłam
Przez całą drogę Wrona uniemożliwiał mi prowadzenie auta tymi swoimi historiami i kawałami, przez które mało co się nie udusiłam. Andrzej śpiewał piosenki, lecące z radia, a ja słuchałam jego fałszu i modliłam się, abyśmy już dojechali.
-No powiem Ci, że piosenkarzem to ty raczej byś nie został- powiedziałam po wokalnym występie chłopaka.
-Było aż tak źle?- zapytał z niedowierzaniem- No to może ty mi teraz pośpiewasz?- zaproponował
-Kochany ja nie biorę się za coś, czego nie potrafię, więc i Tobie to radzę- puściłam mu lotnego całusa
-No nie wierzę.. pierwszy raz kobieta mi pojechała..Chyba strzelam focha- na te słowa Wrona odwrócił się w stronę szyby i podniósł głowę wyżej, jakby chciał pokazać, że właśnie się obraził.
-Oj, nieładnie tak Andrzeju obrażać się na kobietę, musisz po prostu trochę poćwiczyć nad swoimi pociskami i będzie dobrze- zaśmiałam się
-Raz, dwa, trzy jestem obrażony- odparł Wrona
-No dobra przepraszam, bo jeszcze się rozpłaczesz
-Nie śmieszne, po za tym nie przyjmuję takich przeprosin- dalej udawał obrażonego i nadąsanego Andrzejka
-No to co mam uczynić, byś mi wybaczył ten niegodziwy tekst, który padł z moich ust w twoją nieskromną osobę- nabijałam się z księcia Wroniastego, który nadal bawił się w rozkapryszoną księżniczkę
Andrzej nic nie odpowiedział tylko wskazał na swój policzek, oczekując buziaka ode mnie. Niechętnie przystałam na jego prośbę i spełniłam ją. Dalej na szczęście obyło się bez akcji "Raz, dwa, trzy, właśnie się obrażam" i bez fałszowania piosenek, dzięki Bogu...

  • Perspektywa Sary
Gdy w końcu przestałam płakać i przejmować się swoim byłym, Karol wpadł na pomysł obejrzenia komedii, która miała poprawić mi humor, choć po wygadaniu się Kłosowi czułam się już o wiele lepiej. Wybór padł na jedną z polskich komedii, która rzeczywiście spowodowała popłakanie sie ze śmiechu, nie tylko moje, ale i mojego towarzysza... Widok płaczącego i wijącego się Karola po dywanie zapadnie mi chyba już na zawsze w pamięć.. Przysięgam, że ten wieczór był jednym z najmilej spędzonych w moim całym życiu, szczególnie akcja z wywaleniem popcornu przez Karola, który zaraz po tym uparł się, że jako dobry przyjaciel posprząta to co nabroił. Jego chęci były na prawdę duże do momentu, gdy wyjmując odkurzacz z szafy nie potknął się biedny o kabel i runął na ziemie.. Wtedy to dopiero myślałam, że pęknę ze śmiechu.. Gdy już cały popcornowy bałagan zniknął postanowiliśmy odpalić laptopa i obejrzeć jakiś mecz na ipli, wybór padł oczywiście na mecz Skry i Resovi, czyli ostatni mecz finałowy sezonu 2013/2014, w którym to Skra wygrała tytuł Mistrza Polski. 
-To był twój pierwszy mecz w finale PlusLigi?- zapytałam w przerwie pomiędzy pierwszym, a drugim setem
-Tak, pierwszy i mam wrażenie, że ten najważniejszy.. Nigdy tego nie zapomnę- odpowiedział chłopak.
Szczerze mówiąc nie zdążyłam obejrzeć niestety całego meczu, bo w ostatnim secie zmorzył mnie sen, dlatego postanowiłam wygodnie oprzeć się o ramię Kłosa i jakby nigdy nic oddać się w krainę Morfeusza...
Przebudziłam się dopiero, gdy spostrzegłam, że coś jest nie tak.. Okazało się, ze mądry Karol nie chciał mnie obudzić, więc postanowił sam mnie zanieść do mojej sypialni...
-Karol, puść mnie, jestem ciężka- powiedziałam zaspana
-Zwariowałaś? Jesteś lekka jak piórko- puścił mi oczko siatkarz
Następnie położył mnie delikatnie na łóżku i okrył kołdrą, gdy już miał wychodzić..
-Zostań, proszę, tak w ramach większej opieki- powiedziałam, prawie niesłyszalnie, ale na tyle głośno, by Kłos mógł to usłyszeć.
-Jesteś pewna?- gdy skinęłam głową, delikatnie położył się obok i przytulił, dzięki czemu poczułam się pewnie i już po chwili byłam w krainie snów...

  • Perspektywa Moniki
Po długiej i ciężkiej podroży dojechaliśmy do mojego rodzinnego domu. Byłam okropnie zmęczona, zresztą Andrzej również narzekał na ból kręgosłupa, przez co zadeklarowałam się, że jutro zrobię mu odprężający masaż, ja to się jednak umiem wkopać.. Wyjęliśmy bagaże z bagażnika i szybkim krokiem skierowaliśmy się do mojego domu. 
-Mamo, tato?- zapytałam przy wejściu
-Córeczko nareszcie, jak ja dawno Cię widziałam.. Monika schudłaś, czy ty tam coś jesz skarbie?- uwaga zaczyna się
 -Mamo proszę przestań, cześć tato
-Cześć Monia- przywitał się- A gdzie Sara?
-Sara nie mogła przyjechać, ale mam kogoś innego w zamian.. Pamiętacie może Andrzeja Wronę?
-Andrzej? Ale ty wyrosłeś, wielki z Ciebie chłop- powiedziała moja rodzicielka
-Uznaję to za komplement- zaśmiał się Wrona- Dzień dobry, miło państwa znów zobaczyć- dodał
-No chodźcie, chodźcie kolacja już czeka..
Tak jak myślałam moja mama zwariowała.. tona ciast, miliard sałatek i mnóstwo ciasteczek, ona chyba chcę, żebym przytyła.. 
-Wszystko było przepyszne Pani Basiu, ale ja już podziękuję, jestem sportowcem i muszę dbać o linie- powiedział Andrzej
-Ty i dieta, hmm to brzmi jak niespełniona miłość- chciałam go zdenerwować
-To tak jak ty i bezpieczna jazda samochodem- odgryzł się
-Ja przynajmniej przestrzegam znaków drogowych
-Dobra masz mnie- szybko zrezygnował z dalszej walki
Gdy skończyliśmy sprzątać po kolacji od razu skierowaliśmy się na górę do swoich tymczasowych pokoi, na szczęście mama pościeliła nam łóżka, bo ja nie dałabym rady w tym stanie, a uwierzcie czułam się, jakbym zjadła co najmniej hipopotama, chyba wróce do Bełchatowa z dziesięcioma kilogramami więcej, jak moja mama dalej tak będzie gotować... Po wieczornym ogarnięciu się, czyli umyciu i ubraniu w piżamkę od razu padłam jak zabita na łóżko, ta podróż strasznie mnie wymęczyła, szczególnie moje uszy, po słuchaniu Andrzeja, który postanowiła zrobić sobie karaoke w moim aucie.. Długo nie mogłam zasnąć, dlatego kręciłam się z boku na bok, w końcu gdy już zasypiałam, ktoś postanowił mi złożyć niezapowiedzianą wizytę i to o 23 w nocy...
-Bo ja.. ja nie mogę spać- odezwał się mój gość



*********
Witam w 9, po prawie miesięcznej przerwie, tak wiem w robieniu przerw pomiędzy rozdziałami jestem hardkorem :D PRZEPRASZAM WSZYSTKICH ZA MOJĄ NIEOBECNOŚĆ i obiecuję natychmiastową poprawę, z racji tego, iż nie dawno zaczęły się wakacje :D Już dziś zapraszam na kolejny rozdział i serdecznie Was pozdrawiam :* Miłych wakacji kochani :* + Błagam o jakiekolwiek komentarze, abym wiedziała, że ktoś tu jeszcze bywa i oczekuję kolejnych rozdziałów :)