wtorek, 26 lipca 2016

O Boże, to cudownie..- Rozdział 12

  • Perspektywa Sary
Graliśmy, oglądaliśmy, śpiewaliśmy, nawet tańczyliśmy a jak Maliny z Wroną nie było tak nie ma... Jaką oni drogą jadą, że jeszcze do Bełchatowa nie dotarli? Na pewno coś sie za tym kryje, a jak ich ktoś porwał? Nie no od tego czekania to już wariuje.. 
-To co robimy, jest po 14 już dawno powinni być na miejscu, a ich nie ma i nie ma.. będziemy czekać do usranej śmierci- skwitował Kłos, na co ja zaśmiałam się.
-Chodź do mnie, mam w lodówce przepyszne spaghetti, sama robiłam- zachęcałam siatkarza
-Chyba mnie przekonałaś- zaśmiał się
  • Perspektywa Moniki
 No muszę przyznać, że trochę nam zeszło na tej plaży, a co się z tym wiąże? Dłuższa droga, no nie.. To wszystko przez tego wielkoluda, gdyby mu się nie zachciało kąpać w tym jeziorze już dawno bylibyśmy w Bełchatowie, nie wspominając o naszych mokrych ciuchach, w których musieliśmy dalej jechać, bo wielkiemu hrabi Wronie nie chciało się wyciągać walizek z bagażnika, przez co moja honda jest już całkiem mokra.. Ale spokojnie ja mu jeszcze oddam za to wszystko tylko muszę znaleźć dobry moment.. Jednak w całej tej wycieczce widziałam także jeden plus- Andrzej w końcu normalnie ze mną rozmawiał z aucie, a nie ciągle zajmował się tym, co by tu zrobić, żeby mieć więcej like'ów na fanpagu od Karola... Podczas naszej rozmowy wracaliśmy pamięcią do naszych dzieciństw, wspominaliśmy wspólne licealne czasy i kawały, które Wrona robił nauczycielom, gdy jeszcze chodziliśmy do jednej klasy...
-Tak na prawdę to czemu przeniosłaś się do innego liceum?- zapytał po chwili
-To długa historia- szczerze mówiąc próbowałam go zbyć
-Mamy czas, ja chętnie posłucham- odpowiedział, przeciągając się wygodnie na siedzeniu
-Skoro nalegasz, ale opowiem to w skrócie- powiedziałam, na co Andrzej tylko kiwnął twierdząco głową- No więc zawsze ciągnęło mnie do Warszawy, do wielkiego miasta pełnego mnóstwa możliwości, gdy wybierałam liceum wzięłam pod uwagę naszą dawną szkołę i kilka innych propozycji, jeszcze wtedy mój tata pracował w tej firmie korporacyjnej, więc rodzice również byli za, abym udała się do Warszawy. Tylko, że z Ostródy do Wawy jest trochę kilometrów, dlatego kupili mi mieszkanie w centrum stolicy i co miesiąc przyjeżdżali na odwiedziny, dając mi też pieniądze na utrzymanie. W naszej klasie maturalnej, na samym początku mój tata miał wypadek, spadł z wysokości i połamał kilka żeber i nogę, przez co stracił pracę i główny dochód naszej rodziny nie był już tak wysoki. Z pensji mojej mamy raczej nie dalibyśmy sobie rady, dlatego rodzice poprosili mnie, żebym zgodziła się na przeniesienie do innego liceum. Zgodziłam się, ale pod jednym warunkiem- że będę mogła dołączyć do uczniów liceum w Olsztynie, bo już wtedy znałam Sarę przez obozy siatkarskie, na które obie razem z Szalpim jeździliśmy. Moi rodzice się zgodzili, więc bez wszelkich przeszkód mogłam zacząć nauke w Olsztynie, no a kilometry też nie przeszkadzały, bo z Ostródy to Olsztyna jest tylko ok. 2h drogi, więc pociągiem szybko dojeżdżałam... No i to koniec- zakończyłam po czym złapałam jeden, głębszy wdech, aby ustabilizować oddech, bo za bardzo się rozgadałam.
Wrona tylko popatrzył na mnie i uśmiechnął się, co odebrałam jako zrozumienie i nie chowanie urazy za zostawienie go, biednego, samego w męczarni, jaką było nasze liceum...
  • Perspektywa Sary
Po zjedzeniu wspólnego posiłku oboje zostaliśmy już w moim mieszkaniu i wygodnie rozsiedliśmy się na sofie, włączając telewizor na powtórkę meczu Lotosu i Resovi. Z zaciekawieniem oboje śledziliśmy losy spotkania dopóki nie poczułam się senna i trochę zmęczona, dlatego wykorzystując chwilę oparłam się wygodnie o ramię Kłosa, co sam siatkarz zauważył i skwitował tylko nikłym uśmiechem, ja natomiast po chwili już odpłynęłam i całkiem smacznie sobie spałam.. Przebudziłam się hałasem, który dobiegał z wejściowych drzwi. Leniwie podnosząc się z sofy kątem oka zerknęłam na godzinę, która wskazywała, że spałam zaledwie 20 minut... W ostatniej chwili zerknęłam też na Kłosa, który rozłożony na połowie kanapy słodko chrapał, przez co prawie nie udusiłam ze śmiechu.. Przeciągając się skierowałam swoje kroki do drzwi i delikatnie je uchyliłam, spoglądając pół przytomnym wzrokiem na mojego gościa.
-No cześć, siostrzyczko. Stoję pod tymi drzwiami już jakieś 10 minut i nie mogę sie doczekać otwarcia.. W końcu- powiedział Artur, zostawiając ledwo widoczny ślad na moim policzku po całusie.
-Hej, wchodź. Przepraszam, ale zasnęłam, a w zasadzie to zasnęliśmy- odpowiedziałam, uchylając głębiej drzwi mieszkania.
-Jak to zasnęliście?- zapytał, po czym spojrzał na sofę i chrapiącego na niej Kłosa i zaśmiał się, na szczęście bezgłośnie. 
-Czego się napijesz? -zapytałam najciszej, jak tylko potrafiłam
-Nic nie szykuj, obudź tego wielkoluda i szykuj się, zabieram Was na przepyszną pizze, niedaleko jest świetna restauracja i koniecznie musisz tam pojechać- puścił mi oczko 
-Zaraz, zaraz.. kiedy ty zdążyłeś obczaić knajpe w Bełchatowie i w ogóle kiedy tu ostatnio byłeś?- zapytałam trochę podejrzliwie
-No wiesz dla Czarnych sezon się już skończył, Skrze zostały tylko mecze o brąz, więc prezes Piechocki składa oferty tu i tam, i tak się składa, że najprawdopodobniej w przyszłym sezonie będę występował w barwach Skry, dlatego tydzień temu przyjechałem się rozejrz i podpisać wstępną umowę- powiedział, po czym uśmiechnął się szeroko.
-O Boże, to cudownie- wydarłam się nie tylko na całe mieszkanie, ale i na cały blok, tuląc do siebie młodszego brata.
-Sara wystarczy, bo mnie udusisz- zaśmiał się chłopak
-Co jest cudowne?- zapytał wchodzący właśnie do kuchni, trochę roztrzepany Kłos.
-Obudziłam Cię?- odpowiedziałam pytaniem
-Oj tam, i tak już za długo spałem- odparł Karol, witając się z moim bratem gestem dłoni.- No to co jest takie cudowne?- ponowił pytanie
-Nie ważne, to tajemnica Szalpuków, więc się nie dowiesz, przynajmniej na razie..- odpowiedziałam dumnie, na co Artur zareagował śmiechem.
  • Perspektywa Moniki
Jechaliśmy, jechaliśmy i w końcu minęliśmy znak "Bełchatów", który bardzo nas ucieszył.. W końcu.. Teraz trzeba tylko dojechać do centrum i będziemy na miejscu. Trochę zmęczona podróżą, podczas postoju, za sprawą świateł drogowych, opadłam wygodnie na fotel kierowcy i próbowałam się przeciągnąć, co nie za bardzo mi wychodziło, nie uszło to również uwadze Wrony, który trochę zmartwiony moim stanem zarządził postój..
-O tu jest ta pizzeria, chodź zapraszam Cię na najlepszą pizze w całym Bełchatowie- uśmiechnął się, po czym wyszedł z auta.
-No dobra, ale jak w domu będziemy za późno to wszystko zwale na Ciebie- ostrzegłam go, po czym chwyciłam dłoń siatkarza i już po chwili kierowaliśmy się do wyżej wymienionej pizzerii
-Nie ma problemu, wszystko biorę na siebie- zapewnił mnie Wrona
  • Perspektywa Sary
Od dobrych 2 godzin siedzieliśmy w pobliskiej pizzerii i śmialiśmy się, rozmawialiśmy i nieziemsko bawiliśmy.. Cieszyłam się, że zarówno mój brat jak i przyjaciel tak dobrze się rozumieją.. Widać siatkarskie towarzystwo mi służyło, bo już dawno udało mi się zapomnieć o wszystkich problemach, które w ostatnim czasie zaprzątały moją głowę.. Podczas jednej z rozmów na temat Ligi Mistrzów Karol tłumaczył nam zasady losowania i kwalifikacji, gdy nagle do restauracji wszedł wysoki, postawny mężczyzna i trochę niższa, szczupła blondynka.
-Wronka, Malina.. No w końcu- rzucił się na szyje przyjaciela Karol.
-Też się cieszę, że Cię widzę Wąski- odrzekł Andrzej, po czym zdjął ręce siatkarze ze swojej szyi.- Cześć Wam- dodał, w moją i Artura stronę.
Po wszystkich powitaniach, przytulańcach i całusach całą piątką kontynuowaliśmy piątkową ucztę w pizzerii, podczas której Monika i Andrzej opowiadali nam o swoim pobycie w rodzinnych stronach dziewczyny, a my jak świetnie i przyjemnie bawiliśmy się bez nich w Bełchatowie, Artur natomiast opowiadał o nowych transferach w lidze i zmianach zachodzących w siatkarskiej ekstraklasie... Po około godzinie rozmów wspólnie zdecydowaliśmy zbierać się z restauracji i powoli kierować się do swoich domów, w końcu jutro wracamy do pracy.. Artur odwiózł mnie i Karola, po czym pożegnał się i z obietnicą, że niedługo znów się zobaczymy wrócił do Radomia. Ja natomiast wspólnie z Kłosem skierowałam się do naszego bloku i tuż przy drzwiach mojego mieszkania pożegnałam się z siatkarzem.
-Jeszcze raz za wszystko dziękuję, to był chyba najlepszy urlop w moim życiu.. Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć- powiedziałam, po czym delikatnie przytuliłam siatkarza.
-Nie martw się, już niedługo wakacje, jeszcze niejeden taki urlop przed nami- chłopak odwzajemnił uścisk i delikatnie pocałował mnie w policzek, który automatycznie stał się cały czerwony, tak to był cudowny moment na spalenie buraka...
  • Perspektywa Moniki
Podczas gdy Artur zwinnie odwiózł Sarę i Karola, ja wraz z Andrzejem kierowałam się swoją Hondą do osiedla siatkarza... Gdy w końcu dojechaliśmy, zaparkowałam powoli auto, po czym zgasiłam silnik i otworzyłam bagażnik, by Wrona spokojnie mógł wyjąć swoje bagaże..
-Dzięki za podróż, było super. Twoi rodzice to wspaniali ludzie, zresztą tak jak ty, to chyba u Was rodzinne- powiedział Andrzej
-Ja też dziękuję za towarzystwo- odpowiedziałam- Cieszę się, że Tobie również się podobało- dodałam
-To dobranoc- powiedział chłopak, po czym trochę się zniżył i musnął szybko moje usta i mocno do siebie przytulił, co odwzajemniłam.- Jeszcze raz dziękuję- powiedział szeptem i jeszcze mocniej ukrył mnie w swoich ramionach.. Chwilo proszę trwaj!
-Nie ma za co- odsunęłam się, po czym wsiadłam do auta i pomachałam siatkarzowi na do widzenia.. Trochę oszołomiona ostatnią akcją, dotknęłam delikatnie kącików swoich ust, na których jeszcze przed chwilą Andrzej złożył czuły pocałunek.. Chyba się zakochałam- powiedziałam sobie w duchu, po czym pokręciłam głową, na znak, że to nie może być prawda...    


 *********
Jestem z niespodziewanym 12 rozdziałem, który miał pojawić się dopiero za tydzień w poniedziałek, ale jakoś dałam radę i już dzisiaj możecie czytać to na górze :D Mam nadzieję, że się spodoba.. Jak zwykle zachęcam do komentowania, nie chcę Was do niczego zmuszać, ale jakby pod tym rozdziałem pojawiło się choćby 5 komentarzy, dalibyście mi ogrom motywacji, który nie ukrywam jest mi teraz bardzo potrzebny.. Mimo wszystko kolejny rozdział już za tydzień w poniedziałek :D Do zobaczenia :)   
Chciałabym również zaznaczyć, że na blogu pojawiło się kilka zmian:
1.Powstały strony, dzięki którym będzie Wam łatwo i szybko znaleźć wszystkie ważniejsze posty, zachęcam przy okazji do odwiedzenia strony "Bohaterowie", gdzie pojawiło sie kilka nowych postaci :)
2.Wyświetlenia znajdują się teraz po prawej stronie, nad "Autorką bloga" i "Archiwum bloga".
3. Dodane zostały również nowe piosenki (7), dzięki którym, mam nadzieję milej będzie Wam się czytać :) 
Mam nadzieję, że zmiany Wam się spodobały.. Jeszcze raz do zobaczenia w 13 :D