- Perspektywa Sary
-Fajne auto, takie nowoczesne- powiedziałam i delikatnie uśmiechnęłam się do kierowcy.
-A dziękuję, mi też się podoba, ale to jeszcze nie jest samochód moich marzeń, na taki muszę jeszcze trochę popracować- zaśmiał się mój towarzysz.
Po jakiś 30 minutach rozmowy i śmiania się wręcz do łez dojechaliśmy do centrum Bełchatowa i jednego z największych klubów dyskotekowych w tym mieście.
-No to jesteśmy, chodź pewnie wszyscy już czekają..- powiedział chłopak
-No to go- odpowiedziałam, jakbym chciała dodać sobie otuchy, bo nie powiem, stresowałam się...
- Perspektywa Moniki
-No to odpowiadaj co tam u Ciebie, jak było na studiach i jak twoi rodzice- zagaił Andrzej, który wyraźnie chciał mnie chyba przesłuchać.
-No dobrze, studia jak studia- było ciężko, ale jak ktoś ma taki talent jak ja to łatwo je przeżyć- powiedziałam, na co Andrzej się zaśmiał i chyba potwierdził moje słowa skinając głową na 'tak'. - U rodziców też ok, dają sobie radę- dokończyłam. - A u Ciebie? Jak tam?- zapytałam po chwili
-Pytasz o sprawy zawodowe czy prywatne?- zapytał ze śmiechem w głosie siatkarz
-I oto i oto- odpowiedziałam, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o moim dawnym przyjacielu.
-Sprawy zawodowe mają się jasno, grałem, gram i chcę grać, a prywatnie... jestem singlem mającym szczęśliwą i co najważniejsze zdrową rodzinę- odpowiedział po chwili namysłu.
Dojeżdżając na miejsce zobaczyliśmy parkujący samochód Karola i roześmianą Sarę, no nie powiem wyglądali typowo jak para. Znajdując miejsce na parkingu Andrzej zaparkował auto i już po chwili razem z Kłosem i panną Szalpuk kierowaliśmy się do wejścia klubu.
-O są i nasze gwiazdy dzisiejszej imprezy- powiedział na wstępie prezes, chcąc zwrócić uwagę siatkarzy.- No chodźcie chodźcie, czekamy tylko na was- zwrócił się do nas Prezes.
Obie nieco skrępowane i zdenerwowane zajęłyśmy miejsca na środku stolika. Siedziałyśmy jednocześnie obok siebie, ale mając przy sobie naszych partnerów co bardzo nam odpowiadało.
-Cicho cicho.. ogłaszam toast- poderwał się Mariusz.- No więc za dziewczyny, żeby im się z nami miło pracowało- dokończył Mario
-I żeby z nami wytrzymały przynajmniej do końca tego sezonu- zaśmiał się Winiarski
-I dłużej...- tym razem dodał swoje 'trzy grosze' Andrzej.
Po tych wszystkich tostach i życzeniach chłopaków wszyscy złapali za kieliszki z szampanem, by po chwili wypić trunek do dna.
-No to teraz na parkiet- zarządził młody Piechocki.
Chyba nie muszę dodawać, że każdy z siatkarzy na imprezę przyszedł oczywiście z osobą towarzyszącą, dlatego jak na zawołanie już po chwili cały parkiet dosłownie wypełnił się parami wielkoludów z ich dziewczynami, narzeczonymi i żonami.
-To co, mogę prosić?- zapytał z uśmiechem Andrzej.
-No chyba nie mam wyboru- switowałam Wroniastemu. -A wy? Co tak siedzicie, już na parkiet- odezwałam się do Sary rozmawiającej w najlepsze z Kłosem.
-Tą kolejkę sobie odpuścimy- odpowiedział Kłos, jakby czekał na odpowiedni kawałek spod ręki dj.
- Perspektywa Sary
-To co następny kawałek nasz nie?- zapytał Karol, przerywając moje przemyślenie.
-Jasne, jak chcesz mieć połamane nogi to oczywiście- zaśmiałam się.
-Oj no chyba, aż tak źle nie tańczysz..- bardziej stwierdził niż zapytał Pan Kłos.
-Nie w ogóle, poczucie rytmu to moje drugie imię normalnie- ponownie zaśmiałam się, chcąc wybić z głowy tańczenie mojemu partnerowi.
- No to ja Cię nauczę, chodź fajna nuta leci, idealna do nauki tańca- skwitował Kłos.
-Nie Karol, serio zrobię Tobie i sobie krzywdę..- powiedziałam nieśmiało.
-Jak nie chcesz iść sama to sam Cię zaniosę- powiedział i po chwili poczułam jak tracę grunt pod nogami, za to ląduje w objęciach i 'szybuje' dwa metry nad ziemią.
-Karol puść mnie bo zacznę krzyczeć- próbowałam zaszantażować Karola.
-No to krzycz, i tak nikt Cię nie usłyszy, bo jest za głośno- odpowiedział siatkarz.
Na szczęście po tych słowach ponownie znalazłam się na ziemi i już miałam wracać do stolika, gdy Kłos złapał mnie za rękę, obrócił i objął delikatnie w tali.
-Teraz już mi nie uciekniesz- szepnął do mnie.
-No chyba nie mam jak- pomyślałam w duchu.
Po jakiś dwóch, trzech tańcach rozluźniłam się i poddałam Karolowi, który robił ze mną co chciał, oczywiście tylko na parkiecie. Robiliśmy przerwy tylko na toasty i kolejne kolejki alkoholu, który trzeba niestety przyznać lał się strumieniami. No ale co tam, jak szaleć to szaleć... Po kilku tańcach z rzędu pod pretekstem przypudrowania noska zeszłam z parkietu i wyszłam z dyskoteki, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyszłam na taras, oparłam się o barierkę i podziwiałam rozgwieżdżone niebo. Samotność jednak nie była mi dana na długo, bo po chwili poczułam jak ktoś narzuca mi materiał na ramiona. Nie odwróciłam się jednak, bo od razu poznałam te boskie perfumy i ręce, które trzymały mnie za talie. Po kilku chwilach osoba odwróciła mnie i patrzyła prosto w oczy, jakby chciała wyczytać w nich dosłownie wszystko.
-Czyli jednak udało Ci się uciec- powiedział po chwili Karol.
-No widzisz jestem sprytniejsza- odpowiedziałam środkowemu.
-Zaziębisz się jak nie będziesz zakładać kurtki- powiedział
-Oj tam, oj tam, chciałam się tylko przewietrzyć- odparłam nie wiedząc co powiedzieć.
I w tej chwili zdarzyło się coś co miałam w wizji już dłuższy czas. Karol nachylił się i delikatnie musnął moje usta, ja z początku nie protestowałam, wręcz przeciwnie pogłębiłam pocałunek, ale po chwili odzyskałam orientację i postanowiłam wkroczyć do akcji.
-Nie, ja chyba nie mogę- odpowiedziałam z wyraźnym smutkiem w głosie.
-Przepraszam, to moja wina. Wiem, że znamy się tylko dwa, trzy dni, ale ja przy tobie po prostu tracę wszelkie zmysły.. Przepraszam, ale to ty tak na mnie działasz- powiedział Karol, a ja poczułam jak policzki zaczerwieniły mi się.
-Nie Sara, nie udawaj, dokładnie wiesz przecież, że coś do niego czujesz, zaryzykuj, chociaż raz , może przeszłość w końcu pozwoli być Ci szczęśliwą..- słyszałam ten głos w duchu, sumieniu, albo sercu. I zrobiłam to pierwszy raz odkąd zostawiłam byłego, z własnej woli pocałowałam mężczyznę, co najlepsze zrobiłam to świadomie i nie żałowałam. Czułam, że Karol jest inny, nie skrzywdzi mnie, nie zrani moich uczuć tak jak poprzedni. Czułam, że w końcu, , że w końcu znalazłam tego odpowiedniego, a to, że znamy się kilka dni nie robiło na mnie większego wrażenia. Nasz pocałunek trwał może z 10 sekund, ale był czymś wyjątkowym i innym, czymś niezwykłym.
-Nie żałujesz?- zapytał się mnie Kłos
-Nie, ale na razie zostawmy, to w takiej relacji, na więcej nie jestem jeszcze gotowa..- odpowiedziałam
-Rozumiem i poczekam. Na razie bądźmy przyjaciółmi, ale wiedz, że ja czuję do Ciebie coś więcej- powiedział siatkarz. - To co ruszamy podbić kolejny raz parkiet przyjaciółko?- zapytał, na co ja tylko przytaknęłam i po chwili uśmiechnięci ruszyliśmy tańczyć, tak jakby nic się nie wydarzyło.
-W ogóle to gdzie Monia?!- pomyślałam
**************
Wracam po prawie tygodniu przerwy, która tym razem nie była z mojej przyczyny.. moje Wi-Fi potrzebowało lekarza, na szczęście już zostało naprawione i podrzucam Wam do przeczytania 5- czyli przeżycia Sary na imprezie. Monika opowiadać Wam będzie o tej imprezie w 6, na którą już teraz gorąco zapraszam. Pojawi się ona za tydzień w sobotę, a jutro lub w sobotę dodam posta dotyczącego nominacji, którą otrzymałam, także do zobacznia ;* A I JESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PONAD 1300 WYŚWIETLEŃ <3 BUZIAKI ZA TO DLA WAS ;*
CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz