- Perspektywa Moniki
-Czy dała by się Pani skusić na jeden taniec ze mną?- zapytał szarmancko, jakby był co najmniej Jamsem Bondem.
-Wątpię, by moje nogi dały radę wytrzymać kolejny taniec na dziesięciocentymetrowych szpilkach- powiedziałam z udawanym smutkiem w głosie, wskazując uprzednio na moje czarne, lakierowane szpile
-Ojj.. no Monika, nie dasz się skusić na taniec z najpiękniejszymi oczami polskiej siatkówki?- zapytał robiąc oczka, niczym kot ze Shreka.
-I jak tu przy was odpocząć?- zapytałam wstając z miejsca i podając rękę Miśkowi.
Niestety po tym tańcu, również nie było dane mi odpocząć, bo tym razem w swoje objęcia złapał mnie Conte, potem Marechal, a potem to chyba cała drużyna... A ostatni taniec przed godziną 23 tańczyłam z Andrzejem, po którym oboje zgodnie stwierdziliśmy, że spacer w czasie imprezy to dobry pomysł. Przed wyjściem jednak, zabraliśmy po kryjomu nasze kieliszki i wino, które miało nam towarzyszyć podczas bezcelowego łażenia po okolicach klubu. Chowając butelkę i kieliszki pod marynarkę Andrzeja wyszliśmy prawie niezauważalni z klubu, z racji tego, iż prawie wszystkie pary nadal wirowały po parkiecie, albo piły kolejne kolejki przy stole. Po kilku minutach chodzenia i rozglądania się za jakimś sensownym miejscem do wspólnych rozmów i skonsumowania trunku odnaleźliśmy małe wodne oczko z ławką na brzegu. Usiedliśmy, a Andrzej nalał do naszych kieliszków wina, którego po chwili już nie było.
-Jak się bawi nasza fizjoterapeutka?- zapytał ze śmiechem w głosie.
-A dobrze, super impreza, tylko mnie trochę nogi bolą- odpowiedziałam, na co siatkarz jedynie się zaśmiał.
-No nie dziwię się, nie dość, że nosisz tak wysokie buty, to jeszcze tańczyłaś chyba ze wszystkimi siatkarzami- powiedział
-Tak Ci tylko zdradzę, że ze wszystkich i tak tańczysz najlepiej- powiedział wypijając uprzednio zawartość kieliszka.
-Dziękuję, ale ty też niczego sobie. No dajesz radę- zaśmiał się ponownie Wrona.
-No wiesz płynie we mnie Malinowska krew, muszę godnie reprezentować moją rodzinę- powiedziałam, na co siatkarz skwitował to śmiechem.
Pogadaliśmy nie tylko o moim tańcu, ale też o starych, licealnych czasach i naszym życiu, o klubie, siatkarzach i o tym jakie lubią kobiety, np. Andrzej lubi wysokie, inteligentne i ładne blondynki, o brązowych oczach. Karol natomiast woli blondynki o niebieskich oczach, zaś Facundo lubi najbardziej brunetki. Po naszej rozmowie można było śmiało stwierdzić, że nie jesteśmy za trzeźwi, co skutkowało tysiącem poruszonych tematów.
-Która godzina?- zapytał Andrzej, po nieco ponad 2 godzinach siedzenia nad wodnym oczkiem z pustymi już kieliszkami.
-O cholera już po 1, czas się zbierać- powiedziałam
-To co zamawiamy taksówkę?- zapytał po chwili Wroniasty
-A twój samochód?
-Spokojnie jutro po treningu go odbiorę- powiedział wyluzowany Andrzej
Po zamówieniu taksówki, weszliśmy jeszcze do klubu, by odstawić kieliszki z winem i poszukać Sary i Karola, którzy przed naszym wyjściem bawili się w najlepsze na pakiecie, który jak sie okazało od ponad 20 minut świecił pustkami.
-A gdzie Sara i Karol?- zapytałam Winiara, który siedział biedny z założonymi rękami na stole i opierał się o niego.
-Pojechali już- skwitował Winiar
W tamtej chwili pod lokal przyjechała taksówka, więc pożegnaliśmy się z resztką siatkarzy i ich partnerek i ruszyliśmy do taksówki, by po około 15 minutach znaleźć się pod naszym osiedlem, gdzie był również samochód Karola, co było oczywiste- ponieważ był naszym sąsiadem, jednak nie to mnie zaskoczyło, raczej fakt, że ,,Wąski'' postanowił pozostać trzeźwy na imprezie...
-To Karol nie pił na imprezie?- zapytałam trochę zaskoczona
-Najwyraźniej nie- odpowiedział chłopak, płacąc za taksówkę i wychodząc z samochodu.
-Dobra to zapraszam na górę- zaprosiłam gestem ręki.
Weszliśmy do klatki i po chwili staliśmy już w windzie, która zawiozła nas na 3 piętro. Delikatnie otworzyłam drzwi wejściowe, byśmy weszli do środka, gdzie w salonie na kanapie siedziała Sara a obok niej Karol.
-Cześć Wam-powiedziałam, gdy zdjęłam z siebie wierzchnią część garderoby.
-Hejka, jak tam impreza?-zapytała panna Szalpuk
-Było super, ale nogi to już mnie dawno tak nie bolały- powiedziałam z grymasem
-Ja bawiłem się fantastycznie- powiedział uradowany Andrzej
-My też- odpowiedział Kłos
-To co Karol zbieramy się, bo mój przyjacielu musisz mnie odwieźć, bo samochód zostawiłem pod klubem, a razem z Moniką wróciliśmy taksą- powiedział Wrona
-Nie wiem jak ty, ale ja jestem bardzo zmęczony i chyba nie mam siły na kolejny kurs po Bełchatowie- odpowiedział sarkastycznie siatkarz, ruszając przy tym zabawnie ramionami, co przypominać miało przeciąganie się.
-Serio stary? Przyjaciela nie poratujesz?
-No dobra, w końcu czego nie robi się dla przyjaciół..- odrzekł po chwili namysłu Karol.
Pożegnałyśmy się z chłopakami, dziękując im za miły wieczór i rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapie w salonie. Zgodnie, poprzez skinienia głowami stwierdziłyśmy, że najpierw pod prysznic wejdzie Sara, a potem ja. Po tych czynnościach żegnając się buziakiem w policzek i życzeniu sobie nawzajem spokojniej i dobrej nocy każda ruszyła w stronę swojego pokoju, by oddać się chodź na chwilę krainie Morfeusza, bo jutro czeka nas już prawdziwy dzień pracy w klubie sportowym...
***********
Tak jak obiecywałam jest 6 i relacja Moniki imprezy :D Dajcie znać jak Wam się podoba w komentarzach i jeszcze raz dziękuję za liczbę wyświetleń :) :D <3 Nie przedłużam i do zobaczenia w 7 za tydz w sobotę lub niedzielę :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz